Kartkując podręcznik do języka polskiego natknęłam się na wiersz. Na ogół nie zwracam na wiersze uwagi, nie przepadam za poezją. Ten jest w porządku, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że mi się podoba. Poza tym miałam ochotę napisać notkę, a cała swoją wenę wyczerpałam przy prasówce, rozprawce z anglika i opinii o projekcie. Tak więc :
Hillar Małgorzata
"My z drugiej połowy XX wieku"
My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów
Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi
Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami
Silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
"My z drugiej połowy XX wieku"
My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów
Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi
Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami
Silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości
A październik jest uroczy. Z całym swoim deszczem, błotem, wiatrem i puszeniem się włosów.
To wszystko dzięki ‘ź’ w nazwie- jestem tego pewna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz