„Tobie jest głupio ? To ciekawe.”
Tak, jest mi głupio. I jednocześnie przerasta mnie to. Jak zwykle w sytuacjach krytycznych, mam ochotę się poddać, schować głowę w piasek. I poniekąd to robię, uciekam, sama nie wiem przed czym i przed kim, chyba przed chęcią pomocy. Nie, nie pomagajcie mi. Nie teraz. Nie, chyba nie warto.
Przyzwyczaiłam się do tego, że to ja wyznaczam reguły. Reguły gry, życia, czegokolwiek. Kiedy mam ochotę wyciągam po coś, po kogoś rękę i po prostu to biorę. Gdy owe coś lub ktoś przestają mi być potrzebne, odstawiam je na półkę, jak zabawki, by kiedyś znowu do nich wrócić. Pytanie, czy one będą chciały bym do nich wróciła. Ale przecież dla mnie to tylko zabawki, a one nie mają prawa głosu.
Do tej pory nikt wyraźnie nie uświadomił mi gdzie jest moje miejsce, nikt nie wylał mi na głowę kubła zimnej wody. W pewnym sensie zrobił to mój nieszczęsny Obiekt Uczuć Źle Ulokowanych, nieświadomie to uczynił, ale zawsze. Tyle, że wtedy dość szybko się otrząsnęłam, nauczka nie pozostała. Niestety.
Więc jeżeli wierzyć w teorię dla, jak to w myślach ją nazywam, zdesperowanych życiem, że wszystko jest po coś, to ta całą sytuacja w która się wplątałam, również jest PO COŚ. Chyba właśnie po to, żeby wskazać mi w końcu moje miejsce. W szeregu, kącie, na szarym końcu, wszędzie, ale na pewno nie na początku.
Bawienie się ludźmi jest złe. Kłamanie jest złe. Manipulacja również jest zła.
I nie, nie jest do żaden wstęp do Deklaracji Zmian Gwałtownych i Na Lepsze. Tylko ja sama znając mój jakże trudny i cholerny charakter, wiem jak trudno jest mi się zmienić. To jest po prostu przyznanie się do błędu, coś jakby spóźnione prawie o tydzień popielcowe posypanie sobie głowy popiołem. Wiem, że teraz niczego to już nie zmieni, ale dla kogoś patrzącego z boku pocieszający może być sam fakt, że w końcu coś do mnie dotarło.
Szkoda tylko, że przy tym całym docieraniu zranione zostały Bogu ducha winne osoby.