Się porobiło. Tak, że ja już sama przestaję ogarniać.
Spadł śnieg, jak zwykle w najmniej odpowiednim momencie, ale trzeba mu to wybaczyć, bo dzięki temu, że spadł, wszystko ma zdecydowanie większy urok i słodszą oprawę. Spadł śnieg, a ja znowu wyłączyłam zdrowy rozsądek. Przeszkadzał mi w robieniu tego, na co naprawdę miałam i mam ochotę, a nie pozwalał zostawić w tyle spraw, które mnie męczyły. Wyłączyłam i wszystko stało się banalnie proste, a mnie jest zdecydowanie lżej.
Zasada „nie myśl, działaj” póki co sprawdziła się w 100%. A jak będzie dalej ? Nie wiem i póki co się tym nie martwię.
„Jest super, jest super więc o co Ci chodzi ?”
Czy to mądre? Zapewne nie, ale.. Coraz mniej przejmuję się zdaniem, opinią innych osób. Moje życie, moja sprawa.
I coraz częściej nachodzi mnie myśl, że wcale nie żałuję, że jestem teraz w takim, a nie innym momencie i miejscu. Przynajmniej jest ciekawie.
Nuda zabija, a ja odnotowuję u siebie ogólny brak odczuwania jakichkolwiek wyrzutów sumienia.