30 stycznia 2011

Bad before good.

I nagle brakuje tchu, jakby ktoś zabrał Ci całe powietrze. Czujesz jak się dusisz, mimo tego, że nie masz stwierdzonej astmy i nie palisz przecież tak często. Ręce zaczynają drzeć, jak u rasowego pijaka na delirce, telefon upada na podłogę, a Ty nawet nie masz siły żeby go podnieść. Wyświetlacz i tak jest pusty, więc po co ? W końcu z tej bezsilności nie wytrzymujesz, zaczynasz mówić. Ale słowa są tylko w Twojej głowie. W rzeczywistości to coś, co wydobyło się z Twoich ust, to zduszony krzyk. Zaraz pojawią się łzy. Dużo łez. Potok, rzeka, strumień, morze- jak kto woli. Osobiście preferuję określenie fontanna.
To co wokół przestaje się już liczyć. Są tylko obrazy i myśli w Twojej głowie. I muzyka. I wersy. Bolesne, od samego słuchanie robi Ci się gorzej. Ale to dobrze, przecież jesteś tak głupia, że nie zasługujesz na nic dobrego.
Wstajesz, siadasz, jesz, obficie doprawiając potrawy łzami, nawet mówisz coś do innych ludzi, choć bardziej niż dialog, przypomina to stek pretensji o wszystko.
Masz dość. Kładziesz się. Leżysz tak sama nie wiesz ile, wyrzucając sobie, jak mogłaś wszystko zepsuć i wymyślając same czarne scenariusze odnośnie przyszłości. Ale każdy scenariusz legnie w gruzach już na początku, bo nawet nie wyobrażasz sobie takiej przyszłości, jaka najprawdopodobniej Cię czeka. 
Czujesz się jak gówno. I tak wyglądasz, na marginesie.

18:53. Pik pik pik. Sms.
Ktoś włączył powietrze.




20 stycznia 2011

"There's no future without you."

Kiedy tak leżę obok Ciebie, wsłuchana w Twój oddech i tę leniwą muzykę, którą tak lubisz, a do której i ja coraz bardziej się przekonuję, wsłuchuję się i nagle czuję Twój wzrok na sobie, podnoszę głowę i widząc ten wzrok, czuję go w każdym zakamarku ciała i duszy, wtedy bezwstydnie nie marzę o niczym innym, byś patrzył tak na mnie już zawsze.
Kiedy obejmujesz mnie ramionami, mocno, jakbyś chciał mnie obronić przed całym złem czyhającym na nie-takie-małe-już-dziewczynki, chciałabym żebyś nie wypuścił mnie z nich już nigdy.
I kiedy budzę się rano że świadomością, że jesteś i za parę godzin będziesz niecierpliwie czekał na nasze spotkanie, mam nadzieję, że ta świadomość będzie mi towarzyszyć do końca.




Ale boję się, że chcę zbyt wiele.


15 stycznia 2011

Senseless.

Jeśli człowiek jest tym, co je, to ja teraz niewątpliwie jestem białym twarożkiem, który to spożywam aż nazbyt często. Podejrzewam że gdybyście mi powiedzieli, że za miesiąc nastąpi koniec świata, nie obeszłoby mnie to nic a nic, natomiast gdybym dowiedziała się, że w lodówce nie ma białego sera, zaczęłabym płakać rzewnymi łzami. Oczywiście przesadzam, ale ostatnio jest to moją domeną. Przesadzam z przeklinaniem, denerwowaniem się i posiadaniem złego humoru. Z kawą, lekami i mandarynkami. Z myśleniem i przejmowaniem się. To ostatnie chyba z nadmiaru wolnego czasu. Początek ferii w domu nie jest dobrą opcją, szczególnie kiedy cholernie tęsknisz.
Zresztą, tak ogólnie, co jest naprawdę dobrą opcją ? Oto znalazłam się w etapie, gdzie wszystko, oprócz jednej „rzeczy”, przestało mieć dla mnie sens. Pieprzona apatia i stagnacja, odbierają mi chęci do jakiegokolwiek działania. Generalnie, mam wszystko w dupie. Prawie wszystko. I chyba właśnie tylko to prawie trzyma mnie na powierzchni. Bo wszystko inne podpowiada, że lepiej zatonąć, „przespać, przeczekać” jak to śpiewa Nosowska w moim osobistym hymnie for-broken-hearted-stupid-young-girl. Tylko, że teraz nie jestem broken hearted, wręcz przeciwnie, więc w czym rzecz ?


„Co się dzieje gdy się zakochujemy?

Skutkiem tego stanu jest stymulacja podwzgórza. Mózg wydziela wtedy potężną dawkę endorfin. Ale dlaczego akurat ta kobieta i ten mężczyzna? Czy odpowiada za to indywidualny zestaw feromonów, który daje im coś w stylu biologicznego sygnału? A może są to cechy fizyczne, które rozpoznajemy? Oczy matki? Zapach, który przywołuje szczęśliwe wspomnienia?

Czy miłość jest częścią planu?”

[Mr. Nobody ]

Nie wiem dlaczego akurat ten mężczyzna. Wiem natomiast, że nie obchodzi mnie to, co mnie do niego przyciągnęło, ani dlaczego przyciąganie okazało się obustronne. Ważne jest, że tak właśnie się stało i codziennie mogę za to dziękować. A miłość nie jest częścią żadnego planu. Bo żadnego planu nie ma. Nie ma i nigdy nie było. Wszystko jest kwestią przypadku. 




2 stycznia 2011

Was it a dream, was it a dream ?

Kiedy budzę się rano po takim śnie, mam ochotę zakopać się głęboko w kołdrę i nigdy spod niej nie wychodzić. Ale tylko strząsam z siebie resztki koszmaru i wstaję, bo niby co innego mi pozostało. Boże, już jutro powrót do szarej rzeczywistości. Nie chcę, jest mi dobrze tu i teraz.
Boję się tego nowego roku. Zaczął się pięknie, ale początek zeszłego tez miał wróżyć wszystko co najlepsze, miał to być rok wyzwań i wielkich zmian, a wyszło z tego jedno wielkie gówno. Był to najgorszy rok w całym moim życiu. Jedynie końcówka sprawiła, że nie mogę uznać go za całkowicie stracony. I przez to, że boję się jak będzie teraz, absolutnie nic nie planuję. Owszem mam luźne myśli odnośnie tego jak mogłoby być, ale nie przywiązuję się do nich zbyt mocno. Przecież wszystko może się zmienić w ciągu kilku godzin.
Boję się, ale jednocześnie odczuwam wielki spokój. Nie ma nic piękniejszego niż świadomość, że jest ukochana osoba, na którą mogę liczyć, dzięki której uśmiecham się, a moje serce przepełnia cudowne uczucie i której chcę dawać to samo, co otrzymuję i wiele, wiele więcej.
I jeszcze jedno. Dziwne jest obserwować na fejsbuku, jak niegdyś bliscy Ci ludzie na nowo układają sobie życie. Życie, o którym ty nie masz już bladego pojęcia, bo nie należysz do grona bliskich. Pojawia się takie małe ukłucie.. żalu ? nostalgii ? ale cóż, taka kolej rzeczy. Ludzie przychodzą i odchodzą.
Oby tym razem było inaczej.