12 października 2009

Lublin.

 ***
-         Moim zdaniem wszystko jest w porządku.
-         O, to świetnie. Ale zaraz... skoro nic mi nie jest to dlaczego wciąż bolą mnie stawy ?
-         Nie wiem, nie jestem jasnowidzem. Wiem natomiast, że jesteś zupełnie zdrowa.
-         Aha...

***
-         Dawno się nie widzieliśmy. Jak wzrok ?
-         Świetnie, nie widzę żadnego pogorszenia.
-         Zaraz sprawdzimy. Przeczytaj druga linijkę od dołu.
-         A... F ? Nie, to P... Nie, nie wiem- nie widzę.
-         A teraz ? Z tym szkiełkiem ?
-         A, P, S, D, B.
-         Bardzo dobrze. A tak poza tym będziesz miała nowe okulary.
-         Ale ja widzę idealnie !
-         Ale lewe oko się pogorszyło. O pół dioptrii.

Życie jest pełne paradoksów.

W ogóle, to uwielbiam Lublin. To miasto żyje. To miasto ma styl, duszę, urok. To miasto jest piękne.
Lubię lubelskie sklepy, a w szczególności małe ciucholandy. Lubię lubelskie parki, zwłaszcza Saski. Lubię lubelskich przechodniów, bo oni nie patrzą się z głupawym uśmiechem na moją chustkę. Ja nawet lubelskie autobusy lubię, bo nie spóźniają się jak pieprzone cla i mają miłych panów kierowców, którzy zawsze czekają, gdy widzą jak biegnę.
Jedyne czego nie lubię, to lubelskie czekanie. Na zielone światło, w korkach, u lekarza. Ale w sumie to nie kwestia miasta. Tak samo denerwuje mnie czekanie i lubelskie i zamojskie i chełmskie. Po prostu jestem niecierpliwa.

Tylko skoro to miasto jest dla mnie tak urzekające, dlaczego ciągle się waham ?

______________________________
Najlepszego Kochana.

2 komentarze:

  1. wcale nie taki fajny ten Lublin:)
    jak się dłużej tu mieszka, bywa na serio męczący

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię Lublina. Za dużo w nim zgiełku, spalin, ludzi. Wolę ten mały, obskurny i zacofany Chełm.
    Przypomniałaś mi, że też niedługo mam wizytę u okulisty. I też się pogarsza.

    OdpowiedzUsuń