5 grudnia 2010

Over the rainbow tralalala.

Mój stan idealnie oddaje piosenka „Somewhere over the rainbow”. Mniej więcej tak właśnie się czuję.
W ciągu jednej sekundy, kiedy zobaczyłam ten uśmiech zdałam sobie sprawę jak bardzo naszym życiem rządzą przypadki. Naprawdę nie warto wierzyć w przeznaczenie itp. itd., bo koniec końców o tym jak potoczą się nasze losy zadecyduje z pozoru pierdoła. Pierdoła, która urośnie do rangi Wydarzenia Od Którego Wszystko Się Zaczęło. I mnie to cieszy i przeraża. Choć teraz zdecydowanie bardziej cieszy, jednak.
Nic nie poradzę- włączyła mi się emocjonalność czternastolatki, a ja nie mam zamiaru jej wyłączać, dość już stagnacji. W zasadzie to nie tylko emocjonalność ale i chęć dzielenia się tymi emocjami z każdym, kto tylko zechce mnie słuchać. Współczuję Wam dziewczyny.
I jeszcze to, że w tych nowych okularach, wszystko jest takie wyraźne, dosłownie każdy szczegół- a dla kogoś kto bez okularów jest hm hm ślepym kretem, fakt ten jest niezmiernie istotny, widzący dobrze nigdy tego nie zrozumieją. 

Nie budźcie mnie, proszę.

1 komentarz:

  1. Zakochiwanie jest fajne. Odnajdwanie się wśród nowch ludzi jest fajne. Życie jest fajne! Wiem, co mówię. Tak trzymać, ślepy krecie!

    OdpowiedzUsuń