Z jednej strony kwestia sprzeczności.
Idę do biblioteki, zdać książki, wracam z trzema nowymi, na przeczytanie których i tak nie mam czasu. Teoretycznie. W praktyce, jestem już poza połową pierwszej.
Zresztą śmieszna sytuacja w tej bibliotece. Idę do biurka, żeby wypożyczyć, pani bibliotekarka wbija książki w komputer, bierze do rąk trzecią i nawiązuje się taki oto dialog:
Bibliotekarka: O, ta to pewnie dla młodszej siostry ?
Ja: Yyyy... nie ta też dla mnie.
B: Ojej, patrząc na dwie pierwsze pozycje, ta wydała mi się za mało poważna, no w sensie że dla nastolatek. Ale każdy czyta to, co lubi, prawda ?
J: Taak, chyba tak...
I tak to właśnie że mną jest, buszuję po półkach z dobrą literaturą polską, dla poważnych dorosłych ludzi, by przy dziale młodzieżowym z entuzjazmem rzucić się na książkę, którą bardzo chciałam przeczytać jak miałam te 14, czy 15 lat. Niby chcę być dorosła, ale jednak trudno rozstać się z dzieciństwem..
Kupuję spodnie, które cholernie mi się podobają i są inne niż zwykle dżinsy widywane na ulicy, kupuję je po to, żeby się wyróżnić, a później dziwię się, że ¾ starszych pań dziwnie się na mnie patrzy.
Mówię, że mam dość brokułów, a koniec końców robię dziś sałatkę zgadnijcie z czego właśnie.
Mam ochotę wprowadzić w życie nieco niecne plany, a koniec końców, zostaję w piątek i sobotę wieczór w domu, bo... bo tak.
Czyli ogólnie rzecz biorąc, ciągle zaprzeczam sama sobie.
Ale z drugiej strony coraz bardziej się ze sobą zgadzam.
Kwestia samoakceptacji.
Już nie jest tak jak w liceum. Musze się ubrać tak i tak, żeby dobrze wyglądać, tego nie założę, bo będą się śmiać, trzeba nałożyć tapetę na twarz bo mam przecież brzydką cerę, a MUSZĘ MUSZĘ MUSZĘ wyglądać dobrze. A teraz to wszystko pierdolę. Tzn., dalej chcę wyglądać dobrze, ale już sama dla siebie, nie dla facetów, nie dla koleżanek z klasy, nie dla ludzi w autobusie. I im bardziej moje podejście jest skierowane na mamtowdupizm, z tym większym zadowoleniem patrzę w lusterko.
Jedna strona, druga strona, dżisasss. Brokuły mają chyba zły wpływa na psychikę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz