9 października 2009

Brunet.

Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom moich czytelników(jej, zabrzmiało to, jakby tych czytelników było nie wiadomo jak wielu), dzisiejsza notka będzie w trochę innej konwencji.

Nie będzie żadnego żalenia się.

Nie będzie żadnych euforii i ekscytacji.

Nie będzie o tym jak się wkurzyłam, ani jaka to ja jestem zmęczona.

W ogóle notka ta nie będzie o mnie co by nikogo nudzić, nie prowokować do krytyki, ani nic z tych rzeczy.

Otóż dzisiejsza notka będzie o moim szczurze.

Mój szczur nazywa się Brunet. Imię to wzięło się z czasu kiedy byłam głupia hot piętnastką i powtarzałam, że fajnie byłoby mieć swojego własnego, prywatnego, ładnego bruneta, więc kiedy owego nie było w pobliżu, a dostałam szczura postanowiłam go tak właśnie nazwać.

Mój szczur jest... o i tu zaczyna się problem. Bo co osoba, to inne zdanie. Może najpierw zacznę od rzeczy pewnych. Brunet jest duży, wręcz piździarny. To skutek obfitego karmienia mojej mamy, która nie może zrozumieć, że szczur to nie jest worek bez dna i nie może się przejadać. Oprócz tego, wygląda jak każdy normalny szczur- oczy, nos, uszy, zęby, łapki, ogon, sierść (oczywiście brązowo-czarna). Ponadto, zwierze to jest absolutnie stuknięte. Podejrzewam, że może być to skutek uboczny dużej dawki alkoholu, którą kiedyś został napojony przez moich inteligentnych znajomych (ponoć szczury same wytwarzają sobie witaminę C i nie mogą się upić, ale w sumie kto wie). Stukniecie to objawia się nadpobudliwością- ciągłym ‘lataniem’ po klatce i gryzieniem jej prętów, a także spieprzaniem z niej raz na jakiś czas. Oczywiście czasem zachowuje się też jak zwykły szczur- np. kiedy śpi i je(choć co do tego jedzenie nie byłabym taka pewna). Ach i oczywiście jest inteligentny. Nie bardzo tylko wiem, w czym ta inteligencja się przejawia, ale nieważne- we wszystkich książkach o szczurach piszą, że to zwierzęta inteligentne, więc coś w tym musi być.

Teraz opinie ludzi.

Mama uważa, że jest śliczny, ale na ręce go nie weźmie, bo brzydzi się ogona (wierutna bzdura- ogonek jest aksamitny w dotyku). Esterka bardzo lubi Bruneta, tylko nie rozumiem dlaczego zawsze dziwi się, kiedy na pytanie czy on jeszcze żyje odpowiadam twierdząco. Moja ciotka uważa szczurka za zwierze obleśne, obrzydliwe i podejrzewa u mnie początki szaleństwa, gdyż twierdzi, że normalna dziewczyna nie chciałaby trzymać „czegoś takiego” w domu. Ja oczywiście mojego Bruneta uwielbiam i myślę, że jest najpiękniejszym, najukochańszym i wszystkie inne naj- szczurem na całym świecie.
Gdybym tylko jeszcze nie musiała sprzątać po nim klatki...




2 komentarze:

  1. Szczury są świetne! Moja mama też nie cierpi szczurzych ogonów, więc posiadam jedynie dużego, czarnego chomika, Nygera:D Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczy szczur. Nie rozumiem Twojej ciotki:P

    OdpowiedzUsuń