Ale przecież mnóstwo razy słyszałam, że to świetna, wspaniała, genialna, cudowna, boska, zajebista książka. Tak wiele razy, że w końcu zdecydowałam się po nią sięgnąć.
Tak samo było z tym zespołem. Stykałam się z recenzjami, teledyskami, tekstami piosenek, opisami, że super; last fm co jakiś czas podsuwał mi propozycje zapoznania się z tymże repertuarem. Ja jednak pozostawałam głucha i ślepa. Aż do czasu, kiedy zobaczyłam, że ktoś na last fm’ie tego właśnie słucha i stwierdziłam, że czas wystawić nos spoza polskiego rocka i rodzimej alternatywy (w sumie daleko nie zawędrowałam- ot, do alternatywy brytyjskiej). Poza tym chciałam sprawdzić, czy to to rzeczywiście warte zachwytów jest.
Z każdym zdaniem historie te coraz bardziej mnie pochłaniały, wciągały, aż przestało istnieć moje ‘teraz, a narodziło się ich ‘kiedyś.
Z każdą minutą słuchania, czułam jakby te dźwięki siedziały we mnie gdzieś głęboko, a teraz ktoś je uwolnił- jakby te wszystkie utwory były pisane dla mnie.
Dla mnie... Dla mnie ? Dla mnie !
A kiedy połączyłam te dwa nowoodkryte elementy- na 4 godziny odpłynęłam. Nie było mnie dla nikogo. Śmiałam się sama do siebie, krzywiłam, smuciłam, dziwiłam, nie bacząc na dziwnie patrzących ludzi w autobusie, busie, u lekarza.
Prawie przegapiłam moja kolejkę.
Prawie przegapiłam końcowy przystanek.
Prawie zostawiłam siebie między tymi stronami i dźwiękami.
Już dawno nie byłam w takim stanie.
Pełnia szczęścia.
Radiogłowi!
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiałam przez pół notki, o jakim to cudownym zespole piszesz...;]
O jak ładnie podzieliłaś sie swoim przeżyciem artystyczno-duchowym... też bym tak chciał, ale co ja tam mogę napisać, przecież nie mam o czym.
OdpowiedzUsuń