Zadziwiające jak wiele łez są w stanie wyprodukować moje oczy w ciągu kilku minut, a nawet kilkunastu sekund.
Zadziwiające jak błahe potrafią być powody owej produkcji.
Zadziwiające, że pomimo tego iż nienawidzę płakać(mój nos robi się wtedy jeszcze większy, a makijaż rozmazuje), robię to bardzo, bardzo często.
Niestety płacz jest u mnie reakcją nerwową. Niektórzy ze złości czerwienieją, innym odbiera ona głos- mnie momentalnie zbierają się łzy w oczach. W szkole, wśród znajomych nauczyłam się je powstrzymywać (niewiele osób widziało mnie zapłakaną) szybkim mruganiem, przygryzaniem języka lub też mocnym ściskaniem ramienia. Jedynie w domu sobie nie żałuję.
Ale kiedy płaczę przy piosenkach Myslovitz i Happysadu, przy doktorze Housie, po przebudzeniu, w wannie i przed zaśnięciem, to chyba już nie jest problem nerwów.
Czy to możliwe, żebym reagowała z takim opóźnieniem ?
Eh, do cholery z tym wszystkim.
A kto nie płakał słuchając muzyki, po przebudzeniu, w wannie i przed zaśnięciem, niech pierwszy rzuci w Firletkę kamieniem!
OdpowiedzUsuńMożliwe. Nie, niemożliwe. A, kij z tym! Płacz sobie. Jak będziesz potrzebowała rękawa do wysmarkania do dzwoń :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMożliwe. Ale jeśli zaczniesz, tak jak ja, płakać przy Comie albo rozwieszając pranie, to już będzie paranoja.
OdpowiedzUsuńSłużę rękawem i chusteczkami:)