5 września 2009

Płacz.

Zadziwiające jak wiele łez są w stanie wyprodukować moje oczy w ciągu kilku minut, a nawet kilkunastu sekund.

Zadziwiające jak błahe potrafią być powody owej produkcji. 

Zadziwiające, że pomimo tego iż nienawidzę płakać(mój nos robi się wtedy jeszcze większy, a makijaż rozmazuje), robię to bardzo, bardzo często.

Niestety płacz jest u mnie reakcją nerwową. Niektórzy ze złości czerwienieją, innym odbiera ona głos- mnie momentalnie zbierają się łzy w oczach. W szkole, wśród znajomych nauczyłam się je powstrzymywać (niewiele osób widziało mnie zapłakaną) szybkim mruganiem, przygryzaniem języka lub też mocnym ściskaniem ramienia. Jedynie w domu sobie nie żałuję.

Ale kiedy płaczę przy piosenkach Myslovitz i Happysadu, przy doktorze Housie, po przebudzeniu, w wannie i przed zaśnięciem, to chyba już nie jest problem nerwów.

Czy to możliwe, żebym reagowała z takim opóźnieniem ?

Eh, do cholery z tym wszystkim.


3 komentarze:

  1. A kto nie płakał słuchając muzyki, po przebudzeniu, w wannie i przed zaśnięciem, niech pierwszy rzuci w Firletkę kamieniem!

    Możliwe. Nie, niemożliwe. A, kij z tym! Płacz sobie. Jak będziesz potrzebowała rękawa do wysmarkania do dzwoń :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Możliwe. Ale jeśli zaczniesz, tak jak ja, płakać przy Comie albo rozwieszając pranie, to już będzie paranoja.

    Służę rękawem i chusteczkami:)

    OdpowiedzUsuń