Och jaka ja jestem zmęczona, jaka zmęczona. I to w zasadzie niczym szczególnym, bo przecież 3 godziny pracowni, 2 wolne i 2 ‘wykłady’ to nic w porównaniu z moją niegdysiejszą środą na przykład, kiedy to wracałam do domu po 11 godzinach zajęć. Cóż, tak czy siak, organizm musi się przyzwyczaić. Ale tak swoją drogą, to całkiem przyjemne zmęczenie. I jeśliby zabrać deszcz, niemiłosiernie długo ciągnące się objazdy autobusowe i to przeraźliwe zimno w szkole, w zasadzie nie miałabym powodów do narzekań. Niebywałe. Jakby mi ktoś miesiąc temu powiedział, że będę zadowolona z obecnej szkoły, obśmiałabym go jak stąd do Krakowa. W sumie jakby mi ktoś rok temu powiedział, że wyląduje w medykach, obśmiałabym go chyba jeszcze bardziej, także ten, no...
Życie jest nie-prze-wi-dy-wal-ne.
A na wszelakie jesienne niespodzianki balsamem jest Julia Marcell, WesołoSmutni, fakt, że jutro nie muszę zrywać się przed szóstą i to, iż nie moja grupa ma 10 lekcji. No i Vampire Diaries gdzieś na dniach.
So fuckin’ amazing.
I to jest piękne, że jest takie nieprzewidywalne. Gdybyś wiedziała, co będzie jutro, mogłoby Ci się nie chcieć sprawdzać, czy rzeczywiście, bo i po co?
OdpowiedzUsuń