4 października 2009

Dobrze.

Zmiany.
Zmiany są straszne. Nie, zmiany są dobre. Okej, to zależy.
Na pewno zmiany są nieuniknione. Bałam się ich od zawsze. Starałam się być przygotowana na niespodzianki losu, a on i tak niezmiennie zaskakiwał. I teraz, kiedy tych najbliższych zmian mnie czekających przestałam się już obawiać (no przecież sobie poradzę, prawda ?), przychodzą kolejne. Nie dotyczące mnie, ale równie straszne. Bo co jeśli zmieni się tak bardzo na lepsze, że aż na gorsze? Że aż przestanie być Sobą ? To byłoby... ach, nawet nie chcę o tym myśleć.

Poza tym- jest dobrze. Leniwie, spokojnie i melancholijnie, czyli standardowo jesiennie. Matko, jak ja kocham tę porę roku ! Moje biurko jest zawalone kasztanami i liśćmi. Z przyjemnością codziennie wyciągam z szafy kolejne chusty babci i skraplam je perfumami, których zapach tak uwielbiam. Popołudniami, jeśli jestem w domu staję w oknie i obserwuję przechodniów tańczących z liśćmi na wietrze.
Jest dobrze.
Wreszcie pogodziłam się z sytuacją.
I nawet kolejny tydzień totalnego zapierdolu mnie nie przeraża.
Bo jest dobrze.
I będzie.


goodnight my dreams, goodnight my hopes
wait with me for the dawn
goodnight my dreams, goodnight my hopes
still suffer alone
I’m still looking for my place
and space to let your wings spread out
...I must be patient

goodnight my dreams, goodnight my hopes
I’ll stay by you
goodnight my dreams, goodnight my hopes
I was born for you
I can give you calm
to let smeone hear your voice
I take care of you in my arms
(now} please - fly high

...and goodnight it’s the last night
goodnight and give freedom
eyes – hunger to see
eyes hunger to see something real

give me something real...


[znowu dostałam muzycznej obsesji. ale to nic ;] ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz