„Lubię ten stan
Rozkoszne sam na sam
Cisza i ja
Cisza, ja i czas.”
Z tą ciszą to tak niezupełnie, bo i muzyka w głośnikach (jakże mogłoby być inaczej) i wiertarka za ścianą (swoją drogą ludzie już totalnie durnieją, wiem, że nie ma jeszcze ciszy nocnej, ale bez przesady, chciałabym mieć w miarę spokojny wieczór), ale reszta się zgadza.
„Kocham ten stan
Cudowne sam na sam
Kawa i ja
Papierosy, kawa, ja.”
I znów jedna rzecz się nie pasuje- papierosy. No może jakaś tam część mojej podświadomości pragnie daweczki nikotyny, ale nie daję jej dojść do głosu. Ale kawa... Mhmm- uwielbiam. Uzależniona jeszcze nie jestem, póki co, rano potrafię się doprowadzić do stanu jako takiej używalności bez jej pomocy, ale wieczorkiem lubię sobie usiąść z moim słitaśnym kubeczkiem i się podelektować. I absolutnie nie wpływa to na moją szybkość zasypiania. Czyli tu też reszta się zgadza.
„Za mądra dla głupich
A dla mądrych zbyt głupia
Zbyt ładna dla brzydkich
A dla ładnych za brzydka
Za gruba dla chudych
A dla grubych za chuda.
Za łatwa dla trudnych
A dla łatwych za trudna
Zbyt czysta dla brudnych
A dla czystych za brudna (...)
Spróbuj się domyślić gdzie to mam?
No gdzie?”
Za to te słowa pasują jak ulał (chyba tak się mówi?). Mam jakieś takie wrażenie jakbym nie pasowała. Nie pytajcie do kogo i czego, bo sama nie potrafię tego dokładnie określić. Ale wiem też, że nawet jeśli rzeczywiście nie pasuje do czegokolwiek, mało mnie to obchodzi.
„Nie jestem z tych co bez lęku
patrzą w ciemność
co słysząc szmer
jak w filmach schodzą
do piwnicy
ja jestem z tych co nakrywają głowy kołdrą
z tych którym strach uniemożliwia oddychanie
każda noc jest pełna tortur”
A to tak odnośnie zeszłej nocy, kiedy to firanka zaczęła się niepokojąco ruszać i coś w głębi pokoju trzeszczało złowieszczo, a ja bałam się wstać by sprawdzić co to. Kostka nazywam cykorem, a sama nie jestem lepsza.
„Leżę tu
W pościeli własnej tkwię
Gotowa przenieść się
W półcieni wymiar - dziś
Lub choćby jutro
Leżę tu
Leżeć chcę
Aż zredukuję się
Do ostatniego z tchnień
Aż grawitacja mnie
Wypuści z objęć”
Takie myśli zaś nachodzą mnie codziennie rano kiedy uświadamiam sobie, że wakacje nieuchronnie się kończą, a wraz z nimi czas bezkarnego opierdalania się. Ech.
„Ja zawsze byłam jakby obok
zanotuj, ze byłam
jestem
bedę
ja zawsze biegłam jakby pod prąd
zanotuj, ze biegłam
biegnę
i będę biec.”
Od pierwszego usłyszenia zakochałam się w tych słowach (w muzyce też, ale jednak słowa zwyciężyły). Nawet swego czasu posiadałam bloga o nazwie „jakby-obok”.
I w sumie można powiedzieć, że utożsamiam się z nimi.
A przynajmniej próbuję.
I takie to właśnie refleksje nachodzą mnie przy wieczornym słuchaniu Hey’a.
Ponadto poczułam się jakbym wróciła do końca grudnia. Ach ‘śmieszne’ były to czasy.
Cisza i ja
Cisza, ja i czas.”
Z tą ciszą to tak niezupełnie, bo i muzyka w głośnikach (jakże mogłoby być inaczej) i wiertarka za ścianą (swoją drogą ludzie już totalnie durnieją, wiem, że nie ma jeszcze ciszy nocnej, ale bez przesady, chciałabym mieć w miarę spokojny wieczór), ale reszta się zgadza.
„Kocham ten stan
Cudowne sam na sam
Kawa i ja
Papierosy, kawa, ja.”
I znów jedna rzecz się nie pasuje- papierosy. No może jakaś tam część mojej podświadomości pragnie daweczki nikotyny, ale nie daję jej dojść do głosu. Ale kawa... Mhmm- uwielbiam. Uzależniona jeszcze nie jestem, póki co, rano potrafię się doprowadzić do stanu jako takiej używalności bez jej pomocy, ale wieczorkiem lubię sobie usiąść z moim słitaśnym kubeczkiem i się podelektować. I absolutnie nie wpływa to na moją szybkość zasypiania. Czyli tu też reszta się zgadza.
„Za mądra dla głupich
A dla mądrych zbyt głupia
Zbyt ładna dla brzydkich
A dla ładnych za brzydka
Za gruba dla chudych
A dla grubych za chuda.
Za łatwa dla trudnych
A dla łatwych za trudna
Zbyt czysta dla brudnych
A dla czystych za brudna (...)
Spróbuj się domyślić gdzie to mam?
No gdzie?”
Za to te słowa pasują jak ulał (chyba tak się mówi?). Mam jakieś takie wrażenie jakbym nie pasowała. Nie pytajcie do kogo i czego, bo sama nie potrafię tego dokładnie określić. Ale wiem też, że nawet jeśli rzeczywiście nie pasuje do czegokolwiek, mało mnie to obchodzi.
„Nie jestem z tych co bez lęku
patrzą w ciemność
co słysząc szmer
jak w filmach schodzą
do piwnicy
ja jestem z tych co nakrywają głowy kołdrą
z tych którym strach uniemożliwia oddychanie
każda noc jest pełna tortur”
A to tak odnośnie zeszłej nocy, kiedy to firanka zaczęła się niepokojąco ruszać i coś w głębi pokoju trzeszczało złowieszczo, a ja bałam się wstać by sprawdzić co to. Kostka nazywam cykorem, a sama nie jestem lepsza.
„Leżę tu
W pościeli własnej tkwię
Gotowa przenieść się
W półcieni wymiar - dziś
Lub choćby jutro
Leżę tu
Leżeć chcę
Aż zredukuję się
Do ostatniego z tchnień
Aż grawitacja mnie
Wypuści z objęć”
Takie myśli zaś nachodzą mnie codziennie rano kiedy uświadamiam sobie, że wakacje nieuchronnie się kończą, a wraz z nimi czas bezkarnego opierdalania się. Ech.
„Ja zawsze byłam jakby obok
zanotuj, ze byłam
jestem
bedę
ja zawsze biegłam jakby pod prąd
zanotuj, ze biegłam
biegnę
i będę biec.”
Od pierwszego usłyszenia zakochałam się w tych słowach (w muzyce też, ale jednak słowa zwyciężyły). Nawet swego czasu posiadałam bloga o nazwie „jakby-obok”.
I w sumie można powiedzieć, że utożsamiam się z nimi.
A przynajmniej próbuję.
I takie to właśnie refleksje nachodzą mnie przy wieczornym słuchaniu Hey’a.
Ponadto poczułam się jakbym wróciła do końca grudnia. Ach ‘śmieszne’ były to czasy.
"Banalny słońca wschód.
Przewidywalny zachód.
Poranki nie cieszą mnie.
Rozczarowują noce.
Nudzi mnie Nowy Jork.
Nie zachwyca Paryż.
Styczeń, luty, maj.
gdzieś zgubiłam
marzec.
Mija kolejny dzień.
Lato wypiera wiosnę.
Za oknem śpiewa ptak.
Dzieci sąsiadom rosną.
Drogi zasypał śnieg.
Chyba przyszły święta.
Kolęda, kolęda.
Już wiem, że nigdy nie będziesz...
mój
Późno już
chodźmy spać.”
Przewidywalny zachód.
Poranki nie cieszą mnie.
Rozczarowują noce.
Nudzi mnie Nowy Jork.
Nie zachwyca Paryż.
Styczeń, luty, maj.
gdzieś zgubiłam
marzec.
Mija kolejny dzień.
Lato wypiera wiosnę.
Za oknem śpiewa ptak.
Dzieci sąsiadom rosną.
Drogi zasypał śnieg.
Chyba przyszły święta.
Kolęda, kolęda.
Już wiem, że nigdy nie będziesz...
mój
Późno już
chodźmy spać.”
Uwielbiam Nosowską.
A mnie fragmenty tej piosenki doprowadzają do napadów depresji. Eh, przewrażliwienie.
OdpowiedzUsuńAle pod kołdrą się nie chowam;]
też ją uwielbiam, mogę słuchać i słuchać, zawsze znajdzie się jakaś piosenka odpowiednia do nastroju
OdpowiedzUsuń