23 sierpnia 2009

Rogucki- moja miłość.

    Stoję pod sceną, ludzie z tylu wgniatają mnie w barierkę, ale to nic. Ktoś z boku mnie walnął, ale to nic. Głowa boli mnie od zbyt energicznego wymachiwania nią, ale to nic. Gardło mam tak zdarte, że prawie nie mogę mówić, a co dopiero krzyczeć, ale to też nic. O, ktoś z tyłu mnie obmacuje, może to Pe..., łeee to nie on- dobra trzeba zareagować. Ale poza tym, wszystko- to nic.
     Stoję pod tą sceną, patrzę z usmiechem i wyrazem oddania w oczach na niewysokiego człowieka w czarnych, dość wąskich spodniach i lateksowej ?, błyszczącej w każdym razie kurteczce i słucham na żywo dźwięków znanych mi do tej pory tylko z głośników. Zachowuję się jak hot nastolatka napalona na bodajże, nie wiem za czym to teraz nastolatki szaleją, no niech będzie, że na Feel („Angelika, on spojrzał w naszą stronę aaaaa!”), to straszne.
    Ale stojąc pośród tego całego motłochu, mając obok siebie wręcz ogrom obcych ludzi, których tak nie cierpię i zachowując się, jak to zapewne niektórzy stwierdzą, jak idiotka, o dziwo czuję się szczęśliwa. Tak po prostu, zwyczajnie szczęśliwa. A ostatnio naprawdę nieczęsto się to zdarza.

     Dlatego też uważam, że koncert był świetny, a Rogucki jest po prostu zajebisty (oj, lubimy to słowo), szczególnie w wąskich spodniach. Jeszcze bardziej pokochałam ten zespół.

    Nawet pomimo tego, że nie zagrali „Leszka”.




3 komentarze:

  1. No i cóż Ci będę pisać moje zdanie... Nie chcę, żebyś mnie znienawidziła, bo Twoje szczęście jest ważniejsze niż wypowiedzenie mojej opinii :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie martw się, w tym tłumie mało kto zastanawiał się wtedy, czy wygląda na szalonego groupie albo wariata wymachującego głową. Z wyjątkiem moich rodziców;P
    Liczy się chwila, muzyka i słowa wykrzykiwane razem z wokalistą.

    I tak nie dowiedziałyśmy się, jak całuje...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla Comy mozna zrobic z siebie wieeeelka idiotke...

    OdpowiedzUsuń